fbpx

Nowa Lewica

image_intro_alt

Wakacje nie kończą problemu niskich płac w edukacji. Lewica apeluje o 20% podwyżki

Nauczyciel z siedmioletnim stażem pracy otrzymuje za swoją pracę niespełna 3000 zł. To znacznie mniej niż twierdzi minister Rzymkowski, według którego nauczyciele zarabiają 11000 zł miesięcznie. PiS zaproponował nauczycielom podwyżkę wynagrodzeń o 4,4%, jednak nie zapewnił na nie pieniędzy. Różnice pokryć będzie musiał samorząd. Propozycje realnej podwyżki przedstawiła Lewica.

 

"Wakacje się rozpoczęły, ale problem z wynagrodzeniami nauczycieli wciąż jest. Docierają do nas niepokojące sygnały, że ZNP dało ministrowi edukacji czas do końca sierpnia na rozwiązanie spraw płacowych, w przeciwnym razie od 1 września rozpocznij się strajk. Już dziś brakuje 13 tys. nauczycieli, a niskie wynagrodzenia nie zachęcają do podejmowania aktywności w tym zawodzie" - zwrócił uwagę poseł Tomasz Trela, wiceprzewodniczący klubu Lewicy.

 

Parlamentarzysta przedstawił wyciąg z konta jednej z nauczycielek, która po siedmiu latach pracy w zawodzie otrzymuje wypłatę w wysokości 2934,00 zł. To pokazuje, że wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski całkowicie mija się z prawdą twierdząc, że nauczyciele zarabiają 11000 zł miesięcznie. Łódzki poseł dodał, że przy panującej drażnię to naprawdę bardzo niewiele. Zaprezentował też propozycję Lewicy, która zakłada 20% podwyżki dla pracowników sfery budżetowej, w tym nauczycieli, bez uwzględniania kadry kierowniczej. Jak podkreślił, propozycja ta odpowiada na oczekiwania ZNP. Zauważył też, że budżet państwa stać na takie podwyżki, ponieważ przez rekordową inflację wpływy do budżetu są większe.

 

"O tym, że sytuacja w edukacji jest niestabilna, wiemy od dawna. Jako samorząd Łódzki wielokrotnie apelowaliśmy do ministra edukacji, chociażby o zwiększenie subwencji oświatowej, niestety bez efektu. Ta niestabilna sytuacja i niskie płace powodują, że młodzi ludzie, którzy kończą studia, nie chcę rozpoczynać pracy w tym zawodzie. Minister twierdzi, że od września nauczyciele będą zarabiać 4,4% więcej, ale nie przeznaczył na to odpowiednich środków. Łódź musiałaby dołożyć ze swojego budżetu 3,5 miliona zł na te podwyżki. To pokazuje, że ministerstwo nie traktuje ani samorządów, ani nauczycieli poważnie" - mówiła Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.

 

Samorządowczyni Lewicy poinformowała, że w imieniu miasta wystąpiła do ministra o wyrównanie brakującej kwoty. Przedstawiciele Lewicy podkreślili, że jest to już praktyka tego rządu, który próbuje przerzucać koszty na samorządy. Przypomnieli też, że od lipca budżety samorządów będą jeszcze bardziej uszczuplony z powodu obniżki podatku PIT, w którym samorządy partycypują.

 

Newsletter

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!
W związku z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2016/679 o ochronie danych, wyrażam zgodę na gromadzenie, przetwarzanie oraz wykorzystywanie przez Nową Lewicę przekazanych przeze mnie danych osobowych w celach informacyjnych i promocyjnych związanych z działalnością Nowej Lewicy w celach administracyjnych na użytek newslettera, w szczególności wyrażam zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną newslettera oraz informacji o przedsięwzięciach organizowanych lub współorganizowanych przez Nową Lewicę, a także informacji o bieżących wydarzeniach politycznych. Czytaj dalej...

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Rozumiem