Majstrowanie przy wyborach samorządowych to dla PiS nie nowość. Żeby wzmocnić swoją pozycję w samorządach i utrudnić funkcjonowanie opozycji, zwłaszcza w największych miastach, gdzie kandydaci PiS przegrywają z kretesem, partia Jarosława Kaczyńskiego wprowadziła ograniczenie kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Przy tej okazji wydłużono też kadencję samorządu do 5 lat. Teraz, pod pretekstem uniknięcia wyborczego chaosu i nałożenia się kampanii samorządowej i parlamentarnej, PiS zamierza znów wydłużyć kadencję samorządów, by wybory te odbyły się po wyborach parlamentarnych i nie wpłynęły na ich wyniki.
"Wczoraj wpłynął do pani marszałek Witek poselski projekt, który wydłuża kadencję samorządów. To ten projekt, który tak naprawdę zawiera jedną stronę. Jedną stronę, tak naprawdę pogwałcenia wszelkich procedur i zasad demokracji, dlatego, że niepisaną, podkreślam niepisaną, zasadą po 1989 roku było to, że nie zmienia się zasad gry, w trakcie jej trwania, a tym bardziej nie zmienia się zasad gry, na rok przed głównym meczem. PiS tym poselskim projektem wybiega i chce ograć wszystkich swoich konkurentów, bo prawdziwa przyczyna zmiany terminu jest taka, że boją się przegranej w wyborach samorządowych, na pewno nie chodzi o to, że PKW nie potrafi sobie z tym poradzić" - stwierdził poseł Tomasz Trela.
Jak zapewnił polityk, Państwowa Komisja Wyborcza oświadczyła, że choć będzie to trudna operacja, to jednak możliwa do zrealizowania. Nic nie stało zatem na przeszkodzie, żeby wybory samorządowe i parlamentarne odbyły się w tym samym roku, wystarczyło jedynie odpowiednio dobrać terminy, podkreślił łódzki poseł Lewicy. Zwrócił też uwagę, że po przesunięciu wyborów samorządowych, ich druga tura odbędzie się na miesiąc przed wyborami do europarlamentu, co zdaniem posła jest dowodem na to, że nie chodzi o próbę uniknięcia chaosu, a jedynie zdobycie przewagi nad opozycją.
Parlamentarzysta jest przekonany, że działania PiS mają na celu uniknięcie spektakularnej porażki w samorządach, tuż przed decydującymi wyborami parlamentarnymi. Podkreślił, że PiS w dużych i średnich miastach nie może liczyć na duże poparcie, czego przykładem są wybory w Rudzie Śląskiej czy Szczecinie.
"Wszystkie sondaże wyborcze, które są robione w wyborach samorządowych, pokazują, że PiS będzie przegrywać i będzie tracić też te sejmiki, które zdobył w 2018 roku. Chcę dzisiaj bardzo jednoznacznie i bardzo wyraźnie w imieniu Lewicy powiedzieć, że my tego projektu nie poprzemy, my będziemy głośno mówić o tym, że to jest skok na prawa obywateli, na prawa obywateli, którzy są przygotowani, że w przyszłym roku wybiorą swoich wójtów, burmistrzów i prezydentów" - dodał poseł Lewicy.
Polityk zwrócił też uwagę, że obecna kadencja samorządu będzie najdłuższa w historii, a wszystko przez to, że PiS, który głośno opowiada się za ograniczeniem kadencji, kolejny raz gmera przy wyborach, wydłużając ich kadencję. Tomasz Trela wyraził nadzieję, że w PiS znajdą się ludzie, którzy się opamiętają i nie pozwolą dłużej rujnować samorządów. Liczy też, że ustawa nie zostanie podpisana przez Andrzeja Dudę. Podkreślił, że jeśli tak się stanie, prezydent Andrzej Duda przyłoży rękę do demolowania demokratycznych zasad wyborczych.