Rząd PiS zwlekał miesiącami, zapewniając przy tym, że węgla nie zabraknie. Politycy Zjednoczonej Prawicy bagatelizowali problem i przekonywali, że węgiel latem jest niepotrzebny, bo nie ma potrzeby grzania. O problemie kilkukrotnie mówili posłowie opozycji, Tomasz Trela, Arkadiusz Iwaniak i Maciej Kopiec, którzy po przeprowadzeniu kontroli w Agencji Rezerw Strategicznych, spółkach Węglokoks i PGE Paliwa, alarmowali, że państwo nie zabezpieczyło zapasów ani dostaw węgla, mimo nadchodzącej zimy. Kiedy temperatura zaczęła spadać, a składy węgla nadal świeciły pustkami, w obozie rządzącym zorientowano się, że jest problem. Rząd próbował zrzucić winę na samorządy, nakładając na nie obowiązek dystrybucji węgla dla mieszkańców. Jednak to posunięcie nie udało się PiS, gdyż samorządy przygotowały się do nowego zadania, spełniły wymogi ustawowe i podpisały stosowne umowy, niestety rząd i spółki państwowe wciąż nie były w stanie zaopatrzyć spółek samorządowych w odpowiednią ilość węgla.
"W trudnych chwilach na samorządy można liczyć, zawsze można liczyć. Trwa dystrybucja węgla w całej Polsce, również w Łodzi dostarcza go miejska spółka, Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Łodzi. Niestety, węgiel w całości nie dojechał, Łodzianie potrzebują 3000 ton, rząd dostarczył 500 ton. Tak jest z obietnicami PiS, nie dowożą. Nie dowożą pieniędzy z Unii Europejskiej, nie dowożą drugiej waloryzacji emerytur, nie dowożą pomocy w sprawie inflacji, teraz dosłownie nie dowieźli węgla. Jedyne obietnice, z jakich wywiązują się rządzący, to są posady dla swoich, swoich członków, swoich bliskich, dla Kurskiego w Banku Światowym, mamy informację z wczoraj, dla Janusza Kowalskiego w resorcie rolnictwa, czy setek innych sekretarzy i podsekretarzy stanu, na czele z panem ministrem Ozdobą, którego jedyną pracą jest wykonywanie poleceń minister klimatu" - ocenił poseł Marcin Kulasek, Sekretarz Generalny Nowej Lewicy.
Polityk zaapelował do Minister Klimatu i Środowiska Anny Moskwy, żeby poleciła wiceministrowi Jackowi Ozdobie, pozbawionemu wszelkich obowiązków, zajęcie się pomocą w dystrybucji węgla i wsparł samorządy.
"Jak pan minister Ozdoba nie ma co robić, to może rzeczywiście zająłby się polskim węglem. Premier Morawiecki, trzy dni temu mówi, że jest klęska urodzaju, bo węgla jest tyle, ile nawet my nie potrzebujemy, a tego węgla faktycznie nie ma, bo myśmy to dzisiaj sprawdzali. Łódź dostała 500 ton, jest ponad 3000 złożonych wniosków. Nieopodal Łodzi jest Łask, który dostał 70 ton. Dzisiaj rozmawiałem z wiceprezydentem Włocławka, panem Krzysztofem Kukuckim, Włocławek też ma problemy z węglem. Panie premierze Morawiecki, jest ten węgiel czy tego węgla nie ma? Bo to przecież spółki skarbu państwa były odpowiedzialne za to, żeby ten węgiel samorządowcom dostarczyć" - dopytywał poseł Tomasz Trela.
Łódzki parlamentarzysta przypomniał, jak politycy PiS i ich koalicjanci obwiniali samorządy, że z ich winy mieszkańcy będą marznąć, bo nie chcą pomóc rządowi w dystrybucji węgla. Miasto Łódź już na początku listopada było gotowe do dystrybucji węgla, mimo to, spółki odpowiedzialne za wydobycie lub import węgla nie były w stanie zaspokoić zapotrzebowania samorządu, a na węgiel miasto czekało ponad trzy tygodnie. Również dziś zapotrzebowanie nie jest zaspokojone, ponieważ do miasta dotarła jedynie niewielka część zamówionego węgla.
"Występujemy dzisiaj z panem posłem Marcinem Kulaskiem z interwencją poselską do pana premiera Mateusza Morawieckiego, żeby po pierwsze udzielił nam odpowiedzi, na ile zapotrzebowania są złożone wnioski przez samorządowców i kiedy samorządy, konkretnie samorządy, otrzymają ten węgiel, bo łódzka spółka jest przygotowana, jest przygotowana na to, żeby ten węgiel do obywateli, którzy złożyli wnioski, rozwozić. Tylko łódzka spółka nie jest od tego, żeby węgiel kupić, nie jest od tego, żeby węgiel wydobyć, tylko jest od tego, zgodnie z przepisami prawa, żeby węgiel dostarczyć, ale węgla nie ma" - dodał poseł Trela.
Polityk zaproponował, żeby odpowiedzialnym za dystrybucję węgla był wiceminister Ozdoba, który i tak nie ma innych obowiązków, których pozbawił go premier. Przedstawiciel Lewicy stwierdził, że zamiast brać publiczne pieniądze za nic, wiceminister z Solidarnej Polski mógłby odpowiadać właśnie za to zadanie.